Podstawy zastępczego rodzicielstwa

UWAGI WSTĘPNE

Samotność, odrzucenie i osierocenie dziecka następuje, gdy zwycięży i umocni się zło w jego naturalnej rodzinie. Wtedy trzeba znaleźć zastępcze środowisko, najlepiej rodzinne. Jeżeli tylko pobyt dziecka we własnej rodzinie jest realny, należy podjąć trud uratowania więzi rodzinnych. Szczególnie ubóstwo rodziców, czy ich nieumiejętności, nie powinny być przeszkodą w ratowaniu naturalnego domu dla zagrożonych dzieci.

Jeżeli jednak nastąpiło odrzucenie, a dziecko stało się sierotą, to mają swoją rolę do spełnienia rodzice przyjmujący. Proponujemy przy okazji upowszechnienie sformułowania rodzice przyjmujący, jako bardziej uniwersalnego, pełniej oddającego sens naszym działaniom. Niezależnie od formy prawnej (rodzina zastępcza, przysposobienie), czy długości pobytu dziecka w rodzinie, dobrze jest świadomie budować swoje zastępcze rodzicielstwo.

Dużo piękna i dobra znajduje się w ludziach przyjmujących do swoich domów dzieci osamotnione, odrzucone, osierocone. Istotnym ułatwieniem w opiece nad dziećmi jest spokrewnienie z członkami rodziny przyjmującej. I jeżeli rodzina taka spełnia formalne kryteria, ma pierwszeństwo w udzielaniu pomocy swojemu młodemu krewnemu, powinowatemu czy chrześniakowi. Włączenie nie spokrewnionego dziecka do przyjmującej rodziny, często bez związków uczuciowych, okaleczonego psychicznie i duchowo, jest na pewno szlachetnym czynem. Tak oceniają przyjmujących rodziców ludzie wrażliwi społecznie. Taka też akceptacja i zrozumienie są im szczególnie potrzebne w trudniejszych momentach życia rodziny.

Aby być jak najlepiej przygotowanym na te trudne momenty życia rodzinnego, a także aby odczuwać jak najwięcej zadowolenia z zastępowania rodziców naturalnych, proponujemy odrobinę refleksji nad niektórymi ważnymi zasadami, nazwanymi Podstawami Zastępczego Rodzicielstwa.

Podstawy mogą ułatwić życie w rodzinie przyjmującej i znalezienie swojego miejsca przez dziecko. Dzieci żyjące w przeświadczeniu, że zostały odrzucone lub osierocone przez rodziców naturalnych, są opiekuńczym i wychowawczym wyzwaniem dla wszystkich członków rodziny. I najczęściej jest tak, że im starsze dziecko przyjmujemy, tym te przewartościowania mogą być dotkliwsze. Dlatego szczególnie na początku, trzeba objąć troską wszystkich domowników. Może u niektórych wystąpić niechęć lub wręcz wrogość. Podstawy Zastępczego Rodzicielstwa są również przydatne dla rodziców przyjmujących osamotnione dzieci ze świadomością ich okresowego pobytu w rodzinie. Wyrażone w podstawach zasady wynikają z naszych doświadczeń, przemyśleń i niepokojów jako zawodowych rodziców zastępczych i jako rodziców naturalnych dla pięciorga dzieci. Nasza wspólnota rodzinna oficjalnie jest nazywana Rodzinnym Domem Zastępczym w Lutolu Mokrym. Założony w 1995 roku Dom nie jest placówką oświatową. Działa w oparciu o majątek i fundusze specjalnie do tego celu utworzonej fundacji „Nasz Dom” w Lutolu Mokrym, gmina Trzciel, woj. lubuskie.

Bardzo chcieliśmy, aby to był naprawdę nasz wspólny dom. I to pragnienie, posiadając niezależność, codziennie staramy się i możemy urzeczywistniać.

Podstawy również przyjęło Stowarzyszenie Zastępczego Rodzicielstwa w Poznaniu (obecnie z siedziba w Sierczynku), jako ideowe zasady działania członków. Zostały one dodatkowo wzbogacone o potrzebę tworzenia wspólnot rodziców, utrzymujących miedzy sobą kontakty i wspierających się wzajemnie.

PODSTAWY ZASTĘPCZEGO RODZICIELSTWA

1. Nasze działania opieramy na chrześcijańskiej miłości i odpowiedzialności za człowieka. Z zasady tej wynika istota przyjmowania dzieci do rodziny ze wszystkimi konsekwencjami tego wyboru. Chrześcijaństwo wniosło w nasz świat wizję człowieka jako przedmiotu i podmiotu miłości. Ugruntowało w naszej kulturze postawę bezinteresownej pomocy i współczucia względem ludzi potrzebujących. I chociaż różnie w historii bywało, to wspieranie potrzebujących dzieci ma długą tradycję. Historycznie patrząc, rośnie też stale świadomość i wiedza na temat, jak i komu pomagać. Dzięki temu dzisiaj już jesteśmy pewni, że najlepszym miejscem życia i rozwoju dla dziecka jest jego naturalna rodzina, a gdy jej zabraknie – zastępcze rodzicielstwo.

Kłopot, który często pojawia się wraz z przyjęciem dziecka, to poczucie zastępujących rodziców powinności kochania dziecka tak, jak naturalnego. Oczywiście najlepiej się stanie, jeżeli w ten sposób pokochamy przyjęte dziecko, a ono odwzajemni nam uczucie. Jednakże nie jest to sytuacja wcale częsta. Biorąc pod uwagę obciążenia dzieci z tytułu urazów, samotności i odrzucenia, raczej miłość ta przybiera inne oblicze. Dla pełniejszego zrozumienia istoty takiej miłości dobrze jest podjąć próbę oddzielenia miłości od uczucia.

O jakąż miłość tu chodzi i co ona oznacza? Uwalniając się od emocjonalnego pojmowania miłości, jesteśmy wolni od konieczności wykrzesywania z siebie uczucia. Możemy z większym dystansem i spokojem zająć się potrzebami dziecka, nie wymuszając (najczęściej podświadomie) na nim dowodów uczucia do nas. W ten sposób jesteśmy wolni od obowiązku kochania dziecka na wzór więzi naturalnych. Dajemy sobie czas i jeżeli ma tak być, to uczucie pojawi się. Przeżyjemy wtedy nasze macierzyństwo i ojcostwo z radością i cieszyć się będziemy uczuciem dziecka. Ale trzeba być również gotowym na pojawienie się jedynie ułomnej formy uczucia albo zupełnym jego braku. Dotyczy to szczególnie zawodowo oddającym się rodzinnemu wychowaniu i opiece. Bowiem ci rodzice są najbardziej przygotowani do przyjmowania starszych i trudniejszych dzieci. Trzeba być gotowym na znoszenie upośledzenia uczuciowego dzieci, które jest naturalną (ale trudną do udźwignięcia) odpowiedzią na brak miłości rodzicielskiej z wczesnego dzieciństwa.

Bardzo pomocne jest zachowanie dystansu i równowagi emocjonalnej szczególnie względem nowo przyjętych i nierozpoznanych dzieci (jednak należy pamiętać o dużej różnorodności dzieci – tutaj odnosimy się do najbardziej typowych sytuacji dziecięcych). Może się bowiem zdarzyć, że dziecko zacznie instrumentalnie traktować rodziców, nie rozumiejąc lub nie mogąc zrozumieć ich szlachetnych intencji.

Ta miłość bywa trudna, przez częsty brak wyraźnych ułatwień takich, jak rodzicielskie uczucia, czy dziecięce zaufanie do rodziców. Jest jednakże możliwa dla bardzo wielu ludzi i z powodzeniem stosowana w życiu rodzinnym. A z czasem relacje między przyjętymi dziećmi a rodzicami, stają się coraz bardziej naturalne i nie wymagają wzmożonej czujności i samokontroli.

Oblicza miłości do przyjętych dzieci objawiają się w zwykłej codzienności. Są to miedzy innymi: cierpliwość, umiejętność wybaczania i szybkiego zapominania doznanych przykrości, nie przyjmowanie urazów, łagodność, tolerowanie inności oraz fizycznej i psychicznej odmienności. Istnieje także potrzeba akceptacji społecznego upośledzenia dzieci, ich często żenująco niskiej wiedzy ogólnej i kultury.

Prawdziwy związek między dzieckiem a rodzicem pojawia się wraz z przyjęciem odpowiedzialności za jego życie. Jest to odpowiedzialność moralna i najczęściej także prawna. Podjęcie dziecka to właśnie wzięcie odpowiedzialności za jego życie. Bez tej odpowiedzialności, czyli obecności rodziców w codziennym życiu, trudno wymagać przemiany i normalnego rozwoju. Przebywając w rodzinie, dziecko zyskuje w nas odbicie swoich zachowań, nawet tych złych i zbuntowanych. Stajemy się adresatami jego aktywności. Jeżeli dziecko czuje bliskość osoby, której zależy na nim, zazwyczaj z czasem zaczyna się uczyć, dbać o siebie, robić porządek wokół, lepiej odnosić się do innych itd. Dzieciom obciążonym odrzuceniem w dzieciństwie, z dużym trudem przychodzą takie przemiany. Dlatego, nawet drobny postęp bywa sporym osiągnięciem dziecka i powodem do radości.

Niemal każdy z nas posiada potrzebę bycia dla kogoś. Przyjęcie odpowiedzialności za dziecko staje się punktem zwrotnym w zaspokajaniu tej potrzeby. Uchylenie się od podjęcia dziecka, od wzięcia za niego odpowiedzialności, ogranicza możliwości oddziaływania na nie. Dlatego działania wychowawców w rutynowych placówkach są mało skuteczne, gdyż (jeżeli bywają dobrymi wychowawcami) ich odpowiedzialność za życiowe sprawy dziecka najczęściej ogranicza się do dyżuru w placówce. Jeżeli są nierzetelnymi wychowawcami, wówczas nie stanowią oparcia dla dzieci nawet w tym skromnym czasie.

2. W życiu rodzinnym unikamy fałszywych sytuacji i postaw. Zasada ta odnosi się do obecności prawdy w naszych słowach i działaniach. Jest to z jednej strony sprawa naszej wiarygodności w oczach dziecka, a drugiej własnych kwalifikacji moralnych. Nie chcąc wdawać się za bardzo w moralizowanie, trzeba zauważyć, że tolerowanie krzywdzących układów między dziećmi w rodzinie, nieuzasadnionych uprzywilejowań jednych dzieci wobec drugich, wyrażanie zgody na zło w zachowaniu dzieci w zamian za jakieś korzyści, czy uległości, powoduje demoralizację, a życie rodziny staje się grą pozorów.

Zauważanie takich sytuacji jest sprawą własnej świadomości, wiedzy i kultury. Zaistniałe niedbalstwo czy naiwność najczęściej udaje się naprawić. Trudniej jest usunąć urazy spowodowane rozmyślnym działaniem na szkodę dzieci. W takim razie traci sens odbieranie dziecka jego patologicznej, naturalnej rodzinie.

Brak prawdy w naszej postawie i działaniu grozi nam, jeżeli wychowanie kierujemy tylko w jedną stronę, to znaczy w stronę przyjętego dziecka. Nasze postępowanie jest stale analizowane przez dzieci. Mamy prawo do pomyłek i błędów, możemy ulegać chwilowym złudzeniom. Przyjmując te błędy takimi jakimi są, a więc złem oraz analizując ich przyczyny, rozwijamy się, ubogacamy i coraz pełniej towarzyszymy dzieciom. Stajemy się skuteczniejsi i wiarygodniejsi w ich oczach. Profesjonalizm w rodzinnej opiece i wychowaniu polega między innymi na zdolności do autorefleksji i do życia w prawdzie o sobie. Czym jest prawda i jakie ma znaczenie dla rodzica, zależy od jego wrażliwości, wiedzy i osobistej kultury. Być może także dlatego nie każdy człowiek może i chce przyjąć dzieci.

3. Dbamy o naturalną część naszej rodziny. To duża sztuka znajdywać równowagę w dzieleniu się miłością między naturalną a przyjętą częścią rodziny. Tutaj w dobrej sytuacji mogą być rodzice bezdzietni albo z odchowanymi, dorosłymi dziećmi. Ale dobrodziejstwo tej sytuacji polega na uniknięciu problemu, chociaż sam problem, umiejętnie rozwiązywany, jest bardzo twórczy.

Trudno jest zobiektywizować i wyrazić zdecydowany pogląd na temat wewnątrzrodzinnych relacji. Pierwszym obowiązkiem rodziców są ich dzieci naturalne i ochrona więzi małżeńskiej. Dzieci przyjęte do rodziny w wieku szkolnym łatwiej akceptują pozycję dzieci biologicznych. Trudniejsze jest to dla młodszych dzieci. Wygląda na to, że mniejsze zagrożenie odczuwają też dzieci naturalne względem przyjętych, gdy występuje wyraźna różnica wieku.

Decyzja o przyjęciu dzieci powinna być wspólnie podejmowana przez małżonków. W kłopotliwej sytuacji życiowej może znaleźć się współmałżonek, szczególnie ten mniej przekonany do idei przyjmowania dzieci. Trzeba bardzo dbać o wspólne podejmowanie decyzji, o wspieranie w zaakceptowaniu wszystkich członków rodziny i o jak najpełniejsze małżeńskie życie uczuciowe. Wszystkim dzieciom potrzebna jest matka i ojciec. Bardzo ważną osobą jest ojciec i jego postawa względem żony i dzieci. W rodzinach patologicznych, skąd większość potrzebujących dzieci się wywodzi, ojciec naturalny był najczęstszym sprawcą zła w rodzinie. Dlatego rola ojca w rodzinie jest nie do przecenienia. Z tych kilku uwag widać cały system powiązań między wszystkimi członkami wspólnoty rodzinnej. Zachowanie rozwagi, otwarte omawianie pojawiających się problemów w rodzinie i miłość małżeńska – to podstawy dbałości o całą rodzinę.

4. Rozwijamy możliwości opiekuńcze i wychowawcze oraz powiększamy umiejętności. Tworzymy warunki do powstania więzi z dziećmi. Wychowanie i opieka nad dziećmi wymaga dobrej woli rodziców, intuicyjnej i nabytej wiedzy o problemach dziecięco – opiekuńczych oraz warunków materialnych. Pierwszy i trzeci warunek są do załatwienia przez zainteresowanych przyjęciem, bądź umieszczeniem dzieci. Rodzinna pomoc dzieciom porzuconym i osieroconym wymaga przygotowania przed albo w trakcie przyjęcia dzieci. Wymaga też stałej refleksji rodziców i przynajmniej okresowego analizowania postaw swoich i dzieci, a także zaistniałych zdarzeń. Osoby obdarzone talentem wychowawczym lub intuicją, w normalnych okolicznościach, doskonale sobie radzą. Dobrze jest jednak uczyć się i poznawać mechanizmy dziecięcych zachowań. Także wskazana jest współpraca z osobami o dużym doświadczeniu w rodzinnym wychowaniu. Błędy i zaniedbania wobec przyjętych dzieci zostaną zweryfikowane przez nie w okresie dojrzewania. Tak czy inaczej, nie unikniemy konfrontacji z problemami naszych dzieci.

Poszerzanie własnej wiedzy i świadomości jest niezbędne. Nasze dzieci są obciążone przejściami i zdarzeniami, których skutki ujawnią się najpóźniej w okresie szukania własnej tożsamości. Reagując na dziecięce zachowania, intuicyjnie bądź świadomie prowadzimy terapię rodzinną. Lepiej jednak wiedzieć, do czego zmierza dziecięce działanie i jaka jest przyczyna określonej postawy. Stąd stała potrzeba kształcenia i powiększania własnych umiejętności wychowawczych.

Specyfiką polską, na tle innych nacji, jest większe znaczenie uczuciowości w relacjach rodzinnych, jest w nas nastawienie na tworzenie więzi, na kierowanie się emocjami w relacjach międzyludzkich. A z drugiej strony, dziecięce oczekiwania bardzo często wychodzą temu naprzeciw. Tak więc, rodzicom sprawia przyjemność bliskość z przyjętymi dziećmi. Ale też ostre konflikty i zakwestionowanie przez dziecko władzy nad sobą, sprawia większe cierpienie. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że niemal każde przyjęte dziecko jest przecierpiane (naturalne dzieci oczywiście też). A wszelkie sukcesy i postęp dziecka, stają się radościami.

5. Zabiegamy o zachowanie równowagi pomiędzy zobowiązaniami, a posiadanymi uprawnieniami opiekuńczymi i wychowawczymi względem dzieci. Nie oczekujemy, aby inne osoby podejmowały za nas decyzje w sprawach naszych dzieci. Zasada ta stoi na straży zachowania podmiotowości rodziców wobec osób i instytucji, biorących udział w przygotowaniu i nadzorze decyzji, ustanawiającej zastępcze środowisko rodzinne.

Istnieje granica ingerencji instytucji i osób w życie rodziny przyjmującej dzieci, której przekroczenie może spowodować zakłócenia w jej funkcjonowaniu. Jednym z takich zagrożeń mogą być działania administracyjne. Np. niekompetentny, nie bazujący na zaufaniu i krępujący nadzór nad rodziną przyjmującą, może spowodować wyłączenie się rodziców z przyjętej odpowiedzialności za dziecko. Grozi to przeniesieniem miejsca podejmowania decyzji opiekuńczo-wychowawczych z rodziny na ingerującą instytucję. A więzi między rodziną przyjmującą a dzieckiem staną się mniej lub bardziej formalne.

Silne uzależnienie rodziny od nienaturalnych oczekiwań nadzoru może spowodować przyzwolenie rodziców na pozory i fałsze wychowawcze. Objawiają się one tym, iż dziecko i rodzice czynią coś nie wynikającego z potrzeb rodziny, a mile widzianego przez nadzór. W sytuacji tej zarówno rodzice jak i dziecko wiedzą, że działają dla zaspokojenia oczekiwań osoby znaczącej dla ich losu.

Dobrze przygotowana rodzina przyjmująca dziecko oraz stworzenie wokół tej rodziny systemu wsparcia (wypoczynek, szkolenia, pomoc terapeutyczna itp.), a także włączanie rodziców do wspólnoty samopomocowej, są najlepszymi gwarantami stabilności i radzenia sobie w problemach wychowawczych. Mnożenie zobowiązań i kontroli typu administracyjnego, zakłóca i uzależnia życie rodzinne od poglądów i zapatrywań osób kontrolujących, które nie biorą odpowiedzialności moralnej, ani prawnej za dziecko.

6. Przekazujemy dzieciom wartości etyczne i duchowe, którymi żyje cała rodzina. Jest to przeświadczenie o prawie do wychowywania dzieci zgodnie z przekonaniami rodziców przyjmujących dzieci. Na gruncie naszej kultury nie podważa się zasadności takiej postawy. Historycznie rzecz ujmując, istniały próby kwestionowania.

Co może być przedmiotem tych przekonań? Chodzi też o przekazywanie przyjętym dzieciom wartości i postaw etycznych i duchowych, związanych z religijnym i obyczajowym życiem przyjmujących rodziców. Jeżeli miałyby istnieć jakieś ograniczenia, to tylko takie, które narażają przyjęte dziecko na utratę autonomii, uzależnienia, poniżenia, wykorzystywania, demoralizację.

7. Przyjmujemy konieczność ograniczania lub rezygnacji z tych środków technicznych, których nadużywanie wprowadza niepokój, bądź utrudnia życie rodzinne. Nie jest tutaj aż tak bardzo ważny argument zachowywania zasad higieny. To oczywiście ma znaczenie. Istotniejszą sprawą jest zagrożenie zaniku więzi w rodzinie i braku odpowiedniego czasu na życie rodzinne. Nadmierne oglądanie programów i filmów, gry komputerowe itp., zużywają nasz czas. Tracimy kolejne okazje wspólnego przebywania, rozmów, sporów, nawet konfliktów (ważne żeby się uzewnętrzniały, bo wtedy można spróbować zaradzić). Najpóźniej w okresie dojrzewania nastąpi weryfikacja niewystarczających związków rodzinnych. Po kilku latach takiego nie bycia, szczególnie w okresie dojrzewania dzieci, może się okazać, że nie mamy kontaktu z dzieckiem. A przecież trzeba pamiętać, że przyjęte dzieci wymagają często większego trudu wychowawczego. Nie mając rzeczywistych możliwości wspierania dziecka dojrzewającego i szukającego własnej tożsamości, możemy nie uchronić jego przed złem i życiowymi powikłaniami.
8. Staramy się szanować więzi uczuciowe dzieci z ich środowiskami naturalnymi. Podtrzymujemy więzi znaczące dla nich. Przyjęte dziecko posiada prawo do utrzymywania kontaktów z naturalną rodziną. To jest nie tylko sprawa dziecka, ale interes rodziców. Jeżeli pragnieniem dziecka jest kontaktowanie się z matką lub ojcem, trzeba podjąć taką próbę. I jeśli ze strony naturalnego rodzica jest wola spotkań, należy to uszanować. Chyba, że te kontakty stanowiłyby poważne zagrożenie dla dziecka. A dobrze jest, jeżeli ono wie, że my nie jesteśmy przeciwni jego pragnieniu. Zapobiegamy idealizacji rodziców naturalnych, ewentualnych ich poszukiwań i ucieczek, nierzeczywistych nadziei, utrudniających dziecku akceptację przyjmującej rodziny.

Jeżeli przyczyną umieszczenia dziecka w zastępczym środowisku rodzinnym było opuszczenie i osierocenie, nie częste są przypadki utrzymywania kontaktów z dzieckiem. W przeciwnym wypadku, jeśli pokrywa się to z pragnieniem dziecka, należy rozważyć możliwość jego powrotu do naturalnej rodziny. Nasze decyzje o przyjęciu dziecka do rodziny zastępczej posiadają różne motywacje. Warto je sobie uświadomić. Gdy naszym pragnieniem jest posiadanie dziecka i budowanie więzi prawie adopcyjnych, a kontakt z naturalnymi rodzicami jest możliwy, stanowić to może problem dla przyjmujących rodziców. A jeśli dziecko jest pełną sierotą albo nikt z biologicznej rodziny go nie pragnie, to dobrym wyjściem byłaby adopcja. Wtedy zacierają się prawne, a z czasem i inne różnice.

Anna i Paweł Urbanowicz

Lutol Mokry, grudzień 1997 rok